Żłobek czy niania – cholernie ciężki wybór

17
Showing 1 of 1

Za dwa miesiące wracasz do pracy, a na samą myśl o tym dostajesz gęsiej skórki, serce wali jak szalone… Nie wyobrażasz sobie zmiany trybu życia, jakie prowadziłaś przez ostatnie 18 miesięcy oraz rozłąki z Twoją pociechą na 8-9 godzin każdego dnia. Za dwa miesiące weekendy będą dla Ciebie prawdziwym wybawieniem, czymś, czego oczekujesz z wielkim entuzjazmem, natomiast dni od poniedziałku do piątku będą prawdziwą gonitwą. Brakuje tylko konia, który by tę gonitwę wygrał.

Pocieszę Cię, sam fakt powrotu do pracy nie jest taki zły. Zobaczysz, że po miesiącu, kiedy się już wdrożysz w te wszystkie procedury, systemy i nowe projekty stwierdzisz, że pracowanie jest nawet fajne. Jeżeli przetrwasz pierwszy miesiąc, to potem będzie już tylko lżej. Tęsknota minie, Ty będziesz zadowolona, dziecko również… Decyzja o powrocie do pracy jest naprawdę ciężka i kiedy jedne mamy będą wyrywały włosy z głowy na samą myśl o tym, inne będą skakać z radości. Sama wiesz jak jest, kredyty same się nie spłacą, awans sam nie przyjdzie, podwyżka sama nie wpisze się na listę płac.

Dwa miesiące przed powrotem do pracy to dobry okres na zastanowienie się, kto powinien zająć się Twoją pociechą. Jeżeli jesteś w komfortowej sytuacji i masz w pobliżu babcię, chętną do opieki nad wnukiem, to szczerze gratuluję. Babcia to podobno najlepsza instytucja, która nie dość, że zajmie się dzieckiem, to jeszcze przywita Cię talerzem gorącej zupy.

My niestety nie mieliśmy tyle szczęścia, więc kiedy znałam już datę powrotu do pracy ostro myślałam, czy zostawić małego z nianią czy wysłać go do żłobka. Od zawsze chciałam, aby Olek był w grupie, która jak wiadomo wpływa na rozwój dzieci zarówno pozytywnie, jak i negatywnie… Ale 12 – miesięczne dziecko jest według mnie zdecydowanie za małe, aby posłać je do żłobka. Wybrałam nianię. W poszukiwaniu tej idealnej udałam się do Internetu i znajomych. Generalnie, czy wtedy, czy teraz szukanie niani  mnie przeraża. Na ofertę zamieszczoną w Internecie odpowiedziało kilkadziesiąt kobiet, każda nowa była lepsza od poprzedniej… Mój mózg parował, ale z pomocą przyszła znajoma, która poleciła mi swoją bratanicę, pracującą od 3 lat jako niania. To był strzał w dziesiątkę, siedząc w pracy dokładnie widziałam, co robi moje dziecko, co zjadło i w co się bawiło. Po 8 miesiącach, myśląc o perspektywie długiej zimy i siedzenia w domu, znając jednocześnie swoje dziecko, które tak bardzo ciągnęło do innych dzieci pojechałam do zaprzyjaźnionego żłobka i złożyłam papiery. To była decyzja podjęta w sekundę. Do końca nie wiedziałam czy robię dobrze, przecież żłobek oznaczał konkretne zmiany. Najbardziej przerażał mnie płacz pozostawianego w żłobku Olka i choroby.

Obie instytucje czy niania czy żłobek charakteryzują się cechami pozytywnymi i negatywnymi. Ja Tobie nie podpowiem, czy powinnaś wysłać dziecko do żłobka, czy zostawić go z nianią w domu. Nie znam Twojego dziecka. To Ty jesteś jego matką i to Ty wiesz, co jest najlepsze dla niego. Jeżeli Twoja pociecha uwielbia kontakty z innymi dziećmi, a Ty możesz spokojnie chodzić na zwolnienia lekarskie, to śmiało wysyłaj je do żłobka. Jeżeli jest odwrotnie to daj mu szansę na spędzenie czasu w domu pod opieką niani.

Żłobek niestety to ciągłe zwolnienia i wizyty u lekarza. U nas średnio co trzeci tydzień wychodzi jakaś wirusówka, kaszel, katar i gorączka. Generalnie nic strasznego z czego nie da się szybko wyjść. Tydzień zwolnienia, trzy tygodnie pracy i znowu zwolnienie. Jeżeli Twoja praca nie pozwala Tobie na częste nieobecności, to zapomnij o żłobku. Oczywiście to nie minie, bo jeżeli nie teraz, to Twoje dziecko będzie chorowało za 2 lata, kiedy poślesz go do przedszkola. Tak było zawsze, jest i tak zostanie. Dziecko musi swoje odchorować, zaadaptować się do żłobkowego czy przedszkolnego powietrza. Plusem tej instytucji jest fakt, że dziecko w grupie szybciej się rozwija, uczy się dyscypliny i samodzielności. Mój Olek poszedł do żłobka kiedy miał rok i dziewięć miesięcy, był jedynym dzieckiem, które nie potrafiło jeść zupy samodzielnie ani samo się rozebrać. Niby jak miałby to umieć, skoro zawsze wyręczała go w tym niania lub mama. Po 2 miesiącach potrafił już jeść, ubierać się i rozbierać samodzielnie. Nie mówię, że niania tego nie nauczy, twierdzę jedynie, że niani trzeba dokładnie mówić czego oczekujemy i to najlepiej na początku współpracy.

Podsumowując, i niania, i żłobek to dobre instytucje. Którą z nich wybierzesz, będzie zależało od Ciebie i od Twojego dziecka. Pamiętaj, wybierz to, co będzie najlepsze dla niego, Ty znasz je przecież najlepiej.

Share.

About Author

Mama dwuletniego Stefka i sześcioletniego Aleksandra, zakochana w macierzyństwie, modzie i swojej pracy :)

17 komentarzy

  1. O matko,
    to dzieci mając rok i 9 mcy jedzą same zupę? Rozumiem, ze potrafia zjeść drugie danie, ale zupę??? To moje baby jest zacofane :))

    • Przynamniej się starają, wiadomo, że przy tak małym dziecku połowa zupy ląduje na stole. Ale tak było z nami faktycznie.

  2. Zawsze możemy wybrać nianię, która będzie przychodziła ze swoim dzieckiem – wtedy już jest jakiś kontakt z rówieśnikiem, zabawa, nauka 🙂

    • Prędzej bym się zdecydowała na to, żeby zaprowadzać dziecko do niani i jej dziecka;)

  3. Ja postawiłam na żłobek w wieku 1.5 roku – 2 razy w tygodniu po 6 godzin. Potem dzieci w wieku 2 lat poszły do przeszkola. Też uważam, że do 2 lat dziecko na żłobek jest za małe.

    • Dzieci są różne, uważam, że wybór rodzica powinien być świadomy i dostosowany do potrzeb i możliwości dziecka.

  4. My mamy 2w1. Najpierw była niania, a potem powoli zaczęliśmy oswajać Gabi ze żłobkiem. Ponieważ żadne z nas nie może pozwolić sobie na ciągłe zwolnienia czy spóźnienia do pracy, to wybraliśmy „opcję łączoną” na okres adaptacji w żłobku. Niania odbiera młodą ze żłobka po obiedzie lub podwieczorku i spędza z nią czas do mojego powrotu z pracy, jest także u nas w czasie „chorobowym”,a to ogromne ułatwienie i komfort psychiczny, bo nie musimy się dodatkowo martwić o reakcje szefów na kolejne L4…

    • I to jest świetna opcja, przy drugim dziecku też mam taki plan, aby połączyć to w jedną całość:). Tak w ogóle witam Was na blogu:)

  5. Chyba pisząc ten post pisałaś do mnie/o mnie. Za niespełna dwa miesiące powrót do pracy i te same obawy i przemyślenia co u Ciebie. Chociaż u nas rozwiązanie wydaje się być prostsze bo mamy niepracującą i blisko mieszkającą babcię… mało tego – przedszkole od nawet niespełna 3 lat 500m od nowego domu 🙂 Myślę, że jesteśmy w tej części rodzin, którzy naprawdę mają wielkie możliwości powrotu do pracy… Szkoda, że niestety nasza grupa jest taka nieliczna…

  6. calareszta.pl on

    Ja miałam dzieci w przedszkolu od 2 roku życia. Wcześniej 2 razy w tygodniu na 6 godzin chodzili do żłobka, wychodziło nam taniej niż niania. Myślę, że jeśli ktoś serio myśli o powrocie do pracy to tylko niania wchodzi w grę, bo ilość chorób, a co za tym idzie L-4 jest nie do ogarnięcia przez pracującą mamę, która nie ma pomocy.

  7. Mi się marzy luksus możliwości pozostania w domu z dzieckiem. Ale to jeszcze daleko na horyzoncie.
    Natomiast moja Mama pracuje u jednej rodziny jako niania już wiele lat. Zaczęło się od dwójki dzieci. Teraz jest piątka plus prasowanie i gotowanie. Jednak miedzy pracodawcami a pracobiorcą, wręcz naszą i ich całą rodziną wytworzyło się coś na kształt przyjaźni. Trzeba dobrze trafić!

  8. moj Jasiek ma teraz 11 msc i właśnie mamy temat żłobka na tapecie:( w środę idziemy zobaczyć fajny żłobek ale wstępnie zdecydowaliśmy z mężem ze wyślemy go dopiero jak skończy 1,5 więc zostanę chwilkę na wychowawczym 🙂
    Zapraszam na fb -poznajcie moja nowa pasje-https://www.facebook.com/madewithlovdonewithpassion
    Buziaki !

  9. U nas jest niania. Ja pracuję w domu, więc ja siedzę w jednym pokoju, a Lenka z nianią w drugim. Polecam 🙂

  10. Dla mnie było bardzo ważne, by być w domu z dzieckiem, więc u nas ani żłobek, ani niania nie miały racji bytu, ale ja mam ten komfort, że mam pracę, którą mogę wykonywać w domu 🙂

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.