Podobno życie z facetem w jednym domu to niezłe wyzwanie. W mojej rodzinie jest ich aż…trzech. Koleżanki śmiały się, że mogę się poczuć jak prawdziwa Bogini Domowego Ogniska. Z naciskiem na słowo ,,BOGINI”. Tyle teorii.
Proza życia to nieustanne wcielanie w życie moich zdolności multitasking. Marzenia o wyjątkowym traktowaniu runęły szybciej niż góra prania powstająca na fotelu… Wkurzałam się, krzyczałam, ale tak naprawdę pomocy nie chciałam przyjąć. Prawdziwa Zosia Samosia. Dopiero jak coś sama zrobiłam, przypilnowałam mogłam uznać, że jest dobrze zrobione. Z tego dziwnego snu obudziłam się całkiem niedawno. Miałam dosyć ogarniania domowej przestrzeni sama, powiedziałam mojemu mężowi „To koniec, czas, żebyś z chłopakami zaczął też ogarniać przestrzeń wokół siebie”.
Dokładnie rok temu siadłam na swojej wygodnej kanapie i na pustej kartce zapisałam obietnice względem siebie:
- Koniec z braniem wszystkiego na swoją głowę.
- Koniec z padaniem na twarz.
- Koniec z byciem służącą i męczennicą.
Efekt? Nie tylko ja jestem zadowolona i mniej zmęczona. Podział obowiązków w naszym domu odczuli wszyscy. Ja jestem spokojniejsza, moi mężczyźni czują się bardziej potrzebni i docenieni. Ale na początku nie byli tak optymistycznie nastawieni, zanim się zabrali do roboty to przynajmniej 10 razy powiedzieli „później” albo „jestem zajęty”. O matulu!
Facetów tak ciężko zmotywować. Dopiero po czasie, mój mąż wyznał, że nie sądził, że trzeba mi pomóc, bo ja wszystko tak super ogarniałam i bardzo mnie za to podziwiał. No świetnie. Może w końcu zrozumiał, że siedzenie w domu to nie leżenie na kanapie od rana do popołudnia. Przy okazji tego siedzenia w domu przypomniał mi się bardzo fajny tekst. Link zostawiam TUTAJ.
Pewnie niektóre z Was pomyślą, że twarda ze mnie babka i krótko trzymam męża, skoro on biega z mopem. Inne uśmiechną się i stwierdzą, że zwyczajnie trafił mi się pomocny ,,Egzemplarz” skoro on tak sam z siebie pomaga. A ja Wam zdradzę, że nic bardziej mylnego. Początki były ciężkie, teraźniejszość też jest ciężka. Bo facetowi trzeba pokazać paluszkiem to, co należy do jego obowiązków. Facet nie widzi, że podłoga się lepi, a wanna nie ma nic wspólnego z bielą. Facetowi nie przeszkadza stół pełen niepotrzebnych rzeczy albo krzesło, które niemal wywraca się od nadmiaru powieszonych na nim ubrań. Mogłabym tu napisać niezły artykuł o współczesnych facetach.
Jak to jest naprawdę?
Nie chcę, żeby moje dzieci były przyzwyczajone, że wszystko mają podane na tacy. Obserwując nie tylko krzątającą się mamę, ale też i zaangażowanego tatę widzą jak ważny jest podział obowiązków. Można tłumaczyć, że to jeszcze maluchy, że zdążą się napracować… Nie idźmy na łatwiznę. Szacunku do pracy musimy nauczyć ich od małego. Ostatnio spisaliśmy na tablicy podział obowiązków. Taki niepozorny sposób, a daje świetne rezultaty. Niby nic wielkiego, a przecież każdy chce być najlepszy. Każdy (łącznie ze mną i mężem dostaje punkty za wykonanie zadań). Chęć zwycięstwa jeszcze bardziej zachęca do wykonywania obowiązków. Dodatkowo pozostali członkowie widzą jaką pracę wykonują inni.
Jakie obowiązki wykonuje Stefan, nasz młodszy syn?
Oczywiście nie wymagajmy cudów od kilkulatka. To nie jest tak, że przymuszam własne dzieci do czegokolwiek. Stefan na hasło „odkurzamy” sam biegnie do szafy i wyciąga z niej naszego czarnego kumpla z zielonymi kołami. Podłącza rurę i prosi mnie o włożenie wtyczki do gniazdka. I wtedy zaczyna się maraton odkurzania, podczas którego ja mogę wypić spokojnie kawę. Moje dzieci kochają odkurzać, na szczęście! Bo jest to jedna z tych czynności, za którą nie przepadam. Bywają dni, że chłopcy kłócą się o to, kto będzie odkurzał.
Jakim sprzętem odkurzamy w domu?
Najnowszym modelem odkurzacza marki MPM GreenGo MOD-28 (KLIK), który w porównaniu z naszym starym odkurzaczem zużywa mniej energii i jest bardzo cichy (naprawdę jest różnica!). Można korzystać z niego nawet wtedy, gdy dzieciaki już śpią. Nasz model jest dobry dla alergików, ponieważ ma najwyższy stopień zatrzymywania mikrocząsteczek kurzu poprzez wewnętrzny system filtracyjny odkurzacza. Do odkurzacza dołączona jest cała armia szczotek, między inny turboszczotka i mała szczotka obrotowa, których brakowało mi przy starym odkurzaczu. W naszym modelu producent zamontował panel LED, za pomocą którego ustawiam sobie moc ssania na jednym z czterech poziomów. Moc odkurzacza można dodatkowo regulować przyciskami umieszczonymi w jego rączce. Na panelu LED wyświetla się informacja, że czas wymienić worek na kurz lub wyczyścić antyalergiczny filtr HEPA 13.
Dlaczego wybrałam tradycyjny odkurzacz a nie irobota? Bo mam małe mieszkanie i nie potrzebuję samodzielnego i drogiego sprzętu do odkurzania. MPM GreenGo MOD-28 (KLIK) świetnie się u nas sprawdza i gdybym miała wymienić jego wady to naprawdę miałabym z tym problem. Cena jest super, a jakość odkurzania naprawdę zadawalająca. Jeżeli szukacie cichego, ekonomicznego i mocnego odkurzacza to z ręką na sercu polecam Wam ten model.
W czym jeszcze pomaga mi Stefan?
W odkładaniu zabawek na miejsce, brudnych naczyń do zlewu i myciu stołu po skończonym jedzeniu. Wszystkie te rzeczy robi z przyjemnością i mam nadzieję, że tak mu zostanie jeszcze przez długo. Widzę po Olku, że z wiekiem obowiązki domowe zaczynają sprawiać mu problem. Nagle nie ma czasu albo jest zajęty gdy o coś go proszę. Mój mąż mówi, że to „standard”. Ciekawa jestem, jak jest u Was.
Jakiej pomocy możesz oczekiwać od kilkulatka?
Odkąd Olek został zaangażowany w obowiązki domowe stał się bardziej samodzielny.
Co prawda pracujemy nad ścieleniem łóżka rano, bo mój syn (podobnie jak ja) jest w wiecznym niedoczasie, ale wychodzimy już na prostą. To właśnie najczęściej przy ścieleniu lóżka szuka wymówek. Bez nich natomiast odkłada zabawki na miejsce i pomaga rozpakowywać zakupy. Razem z moim mężem pilnują i wynoszą śmieci. Dużą frajdę sprawia mu odkurzanie i wycieranie kurzy.
Wiem, że nas rodziców może frustrować niedokładne wykonywanie obowiązków, ale pozwólmy dzieciom na samodzielność. Zamiast mówić „Daj mamusia poprawi po Tobie” pochwalcie i podziękujcie za wykonaną pracą. Te słowa zadziałają jak najlepsze motywatory.
Za co punkty dostaje mój mąż?
To nie koniec zabawy. Najlepszy etap jeszcze przed nami, bo wraz z mężem też bierzemy udział w tej rywalizacji. Już nie ma licytacji, kto zrobił więcej, bo wszystko jest wypisane na tablicy. Mąż zostaje obowiązkowo doceniony za zrobienie zakupów, zawiezienie Olka na zajęcia dodatkowe. Punkty dostaje także za zarabianie pieniędzy i pilnowanie płatności rachunków, włączenie pralki i zmywarki ;).
Jako mama nie będę sobie umniejszała. Kiedyś stworzyłabym cały artykuł o rzeczach, które mam na głowie. Dzisiaj lista jest trochę mniejsza, tylko dlatego, że zwyczajnie pozwoliłam sobie na pomoc innych. To do mnie należy zrobienie listy zakupów, gotowanie obiadów, przygotowywanie śniadań, mycie okien, pranie, prasowanie, czytanie chłopakom bajek.
I ja wiem, że same może byśmy coś lepiej wykonały, ale czy to jest najważniejsze? Trzymam się zasady, że ,,zrobione jest lepsze od doskonałego” i jakoś tak lżej mi się z tym żyje.
Jestem ciekawa jak Wy sobie radzicie z podziałem obowiązków domowych. Pozwalacie sobie czasem pomóc?