Małe stare…

16

Dzięki Szczęślivej (www.szczesliva.pl) wróciły wspomnienia z moich wyjazdów do Stanów. I wiecie co przyszło mi na myśl jako pierwsze? Programy typu reality show, których w amerykańskich stacjach telewizyjnych jest cała masa. Doskonale pamiętam show, w którym malutkie dziewczynki robione na dorosłe kobiety – lolitki rywalizowały między sobą o to, która jest najlepsza, najpiękniejsza i najmądrzejsza. Kilka lat temu programy tego typu mnie nie raziły, bo nie miałam dziecka i nie wiedziałam jak to się konsumuje…Dzisiaj już wiem z czym to się je. Otóż z niespełnionymi marzeniami matki, która próbuje zrobić ze swojej córki księżniczkę, którą ona sama nigdy nie była…

Te małe dziewczynki od wczesnych lat uczone są rywalizacji i przyznam szczerze, że idzie im to bardzo dobrze. Takie konkursy to nie zabawa, ale prawdziwa walka perfidnie nastawiona na sławę, sławę i jeszcze raz sławę. Te dzieci, zamiast korzystać z uroków dzieciństwa i spędzać czas na placach zabaw,  pochłonięte są kolejnymi przymiarkami nowych kreacji, nauką chodzenia na obcasach czy nauką szczerzenia swoich mlecznych ząbków do lusterka. Są jak marionetki w rękach swoich matek, ponieważ ojcowie zazwyczaj nie mają nic do gadania.  Na pozór szczęśliwe, a w rzeczywistości zestresowane tak bardzo, że mamy muszą doklejać im na konkursy sztuczne paznokcie, bo swoje już dawno obgryzły…

Przed oczami mam ciągle obraz małej Katie, pięciolatki z pięknymi długimi kręconymi włosami niczym mokra włoszka, w pięknej różowej sukni niczym lalka Barbie. Przed ostatnim etapem konkursu mała Katie miała mały kryzys. STOP…Duży kryzys, bo chciała zrezygnować. Nie miała już sił rywalizować, chciała pojechać do domu. Ale jej mama postawiła wszystko na jedną kartę, którą była wygrana. Katie w końcu wyszła na scenę zaprezentowała się przed jury, a następnie przegrała. Jej miny nie zapomnę do końca życia. Zła, wkurzona i robiąca wyrzuty sumienia swojej mamie. Takie małe dzieci, które od małego mają wpajaną żądzę wygranej, rozumieją przegraną, jako coś okropnego, coś, co rujnuje im świat…Świat dzieciństwa, który powinien być miłym wspomnieniem.

Uważam, że powinniśmy pozwolić dzieciom być dziećmi, aby udało im się przeżyć te kilka lat dzieciństwa najpiękniej jak się da…Nie zmuszajmy ich do rywalizacji, do morderczych konkursów i nie róbmy z nich pośmiewiska…Przecież są nasze, wyczekane, wycałowane, wygłaskane…Niech tak zostanie….Zostawmy rywalizację na potem…na dorosłe życie.

  Źródło zdjęcia: Pinterest

Share.

About Author

Mama dwuletniego Stefka i sześcioletniego Aleksandra, zakochana w macierzyństwie, modzie i swojej pracy :)

16 komentarzy

  1. Straszne są te programy! Też zdarzyło mi się kiedyś widzieć urywek takiego reality show. Urywek, bo nie mogłam tego dłużej oglądać, tak drażniła mnie głupota tych matek…
    J.

    • No matki sa najgorsze w tym wszystkim, pragną tej wygranej bardziej niż ich córki. Dziecko traktują przedmiotowo. A te male istotki mają grac tak, jak im matka zagra.

  2. Wiesz, ja również oglądałam kiedyś tego typu konkursy. Nie raz nie dwa pojawiały się reportaże na ich temat w TV, które z zaciekawieniem śledziłam. W tamtej chwili, gdy nie miałam jeszcze własnego dziecka potrafiłam postawić się na miejscu tej małej istotki tak bezbronnej a tak zmuszanej do robienia rzeczy, które nie zawsze są zgodnie z ich potrzebami. Owszem – można dziecku wmówić, że mu się to podoba.
    Zdecydowanie w większości przypadków to matki realizują swoje niespełnione marzenia. Niestety!

    http://www.MartynaG.pl

  3. Ty to dopiero światowa babka jesteś 🙂 Chiny, USA – gdzie jeszcze byłaś? xD Małe lolitki napawają mnie odrazą… do ich matek

    • Oj daleko byłam…ja po prostu uwielbiam podróże. jak się spotkamy, to wszystko opowiem.

  4. Kurcze. Straszne to 🙁 Jak do tej pory widzę w US same roześmiane i spontaniczne maluchy, których rodzice nie probuja na sile kreowac dziecinstwa. Miejmy nadzieje, ze to jest niewielki margines dziewczynek, ktorym rodzice zgotuje piekielko za mlodu :-(((

    • Magda, Amerykanie mają wiele zboczeń, między innymi takie, o których piszę. Resztę może poznasz sama. Długo tam jeszcze posiedzisz? Pozdrawiam:)

  5. Agnieszka K. on

    Temat bardzo rozsądny. To samo tyczy się matek, które zapisują swoje dzieci na tysiące zajęć pozalekcyjnych, konie, taniec, balet, basen…Nie obchodzi ich to, ze dzieci sa zmęczone, że może chcą odpocząć albo zwyczajnie poleniuchować. Dla mnie to masakra, nie znoszę takich sytuacji. Najgorsze jest to, że te małe dzieci nie mogą nawet powiedzieć, że nie chcą koni, basenu, i innych zajeć. Poproszę więcej takich tematów. Tak trzymaj.

    • Aga, dziękuję bardzo. Sama mam takie kolezanki, które zapisują swoje dzieci na cała mase zajęć dodatkowych. Ma to oczywiscie plusy, ale tez i wiele minusów. Ja teraz czekam na Małych Gigantów, ciekawa jestem jak to będzie wyglądało…

  6. Ja przez 2 lata pobytu w USA nie widziałam ani jednego takiego programu, ale też nie oglądałam zbyt dużo TV, więc może mnie ominęły. Widziałam za to masę szczęśliwych dzieciaków, których rodzice stają na głowie, by spełnić choć część ich marzeń.

    • Tam wszyscy wydają się być szczęśliwi. Ja akurat miałam kiedyś mega fazę na realityshow, oglądałam w każdej wolnej chwili. Gdzie mieszkałaś w Stanach?

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.