6 osobistych powodów, dla których bycie rodzicem to najtrudniejszy zawód świata

6

Jeszcze kilka lat temu na stwierdzenie, że bycie rodzicem to najcięższy zawód świata kiwałam jedynie głową. W myślach usprawiedliwiałam mówcę zmęczeniem i znużeniem, a sama podśmiewałam się pod nosem z tego, co właśnie usłyszałam. Nie będąc rodzicem, nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaką moc ma wypowiadane zdanie.  Zrozumiałam to dopiero (choć nie od razu), kiedy na świecie pojawił się mój syn. 

Kilka lat bycia mamą pozwoliło mi na wyrobienie sobie własnego zdania na ten temat i z pełnym szacunkiem do osoby, z której tak odważnie się śmiałam, mogę stwierdzić, że rodzicielstwo to rzeczywiście jeden z najtrudniejszych „zawodów” i to pod każdym względem!

To nie tylko praca umysłowa, ale również fizyczna, psychiczna i mentalna wymagająca ciągłego doskonalenia, ponieważ im dziecko starsze, tym większe wymagania stawia wobec rodziców. Dla swoich dzieci to my jesteśmy ekspertami w każdej dziedzinie, począwszy od opiekuna, skończywszy na sędzim.

Co skłoniło mnie do nazwania rodzicielstwa najtrudniejszym zawodem świata?

Po pierwsze: Jest żmudne

Rodzicielstwo wiąże się z milionem żmudnych czynności, które wydają się nie mieć końca. Zaczynasz niewinnie od zmiany pieluszki, karmienia czy spacerów, a nagle okazuje się, że rola mamy polega na dodatkowym tysiącu przeróżnych obowiązków powtarzanych każdego dnia. A kiedy rutyna na dobre zawita do twojego życia, zaczynasz mieć poczucie beznadziejności i stania w miejscu. Pocieszę cię, bo z czasem ta żmudna praca zamienia się w zabawę, rozmowy z dzieckiem i wzajemne wsparcie. Przestajesz wtedy widzieć w dziecku tylko niewinną istotę, którą masz obowiązek się zająć, a zauważasz kompana do życia. I wtedy zostaje już tylko fakt, że nadal jesteś matką swojego malucha, gotową spełniać jego potrzeby.

Po drugie: Niesie ze sobą ogromną odpowiedzialność

Dziecko to odpowiedzialność na całe życie, nawet wtedy, gdy jest już dorosłe. Jego egzystencja leży w twoich rękach i to ty jesteś tutaj artystą i rzeźbiarzem, który nadaje jej kształt i sens. Masz tylko jedną szansę, dlatego tak bardzo odpowiedzialnie podchodzisz do swojej roli już w momencie pojawienia się dwóch kresek na teście ciążowym. Odpowiedzialność za dziecko jest chyba najsilniejsza, nie ma na świecie drugiej takiej istoty, wobec której czułabyś tak wielką presję trzeźwości umysłu. Jaki ma to związek z najcięższym zawodem świata? A taki, że całe życie czujesz presję, odpowiedzialność i winę za drugą osobę!

Po trzecie: Wiąże się z nieprzemijającym stresem

Stres związany z rodzicielstwem pojawia się już w momencie informacji o ciąży. Najpierw martwimy się, czy ją donosimy do końca i czy z dzieckiem wszystko będzie w porządku. Potem zaczyna się już istna jazda bez trzymanki, bo dochodzą do tego sprawy związane z wychowaniem i zapewnieniem bezpieczeństwa naszym pociechom. To prawda, że macierzyństwo rodzi obawy nawet wtedy, gdy wydawać by się mogło, że są one nie ma miejscu. Cóż, nie ma chyba rodzica, który nie czułby odpowiedzialności za swoje dzieci i, o ile podchodzimy do sprawy z rozwagą, nie powinniśmy czuć aż tak wielkiego stresu. To nadopiekuńczość często przeradza się w niepotrzebne zdenerwowanie, które towarzyszy nam nawet, kiedy dzieci są już na tyle dorosłe, aby poradzić sobie same. I wiecie co? To wcale nie mija, bo czy dziecko ma 5 czy 10, czy 20 lat nadal martwimy się o nie, jesteśmy chętni pomóc nawet kosztem swojego już („bezdzietnego”) życia.

Po czwarte: Nie można go do końca kontrolować

Rodzicielstwo rządzi się swoimi prawami i na pewno jednym z nim jest fakt, że ciężko jest je kontrolować. Owszem, znajdą się tacy opiekunowie, którzy opierać będą wychowanie dziecka na niemieckim porządku, dzięki czemu życie ich i ich dziecka będzie przewidywalne niemal, co do minuty. Na szczęście takich rodziców jest garstka, bo większość z nas podchodzi do tego nieprzymusowo. Prawdą jest, że nie da się kontrolować potrzeb dziecka tak na 100%, mam na myśli spanie, karmienie, marudzenie itp. I to jest fajne, mimo iż brakuje przy tym całkowitej kontroli. Dzięki tej nieprzewidywalności macierzyństwo ciągle zaskakuje i uczy. Otwiera oczy na pewne sprawy i pozwala doświadczać czegoś zupełnie nowego. Wiem, że brak kontroli może powodować z jednej strony niepotrzebny stres, ale z drugiej pozwala odkrywać siebie na nowo.

Po piąte: Nikt Ci za nie nie płaci

To prawda, że za najcięższy zawód nie chcą płacić… Pozbawiają nas wynagrodzenia, premii i dodatków do pensji. Rodzicielstwo nie daje płatnych zwolnień ani urlopów, a kiedy rzeczywiście zależy nam na jednym dniu wolnym, musimy za niego płacić.

O ile w prawdziwej pracy mamy szansę na rozwój, awans i pochwałę z ust szefa, w macierzyństwie nikt czegoś takiego nam nie zapewni. To nasza praca i obowiązek, wiem, że często z własnego wyboru, dlatego nie narzekam, ale daję jedynie argumenty do stwierdzenia, że rodzicielstwo nie jest łatwe.

Po szóste: Zawsze znajdą się tzw. doradcy, którzy wiedzą lepiej jak wychować nie swoje dziecko

Kiedy rodzi się dziecko, obok matki zaczynają, jak grzyby po deszczu, pojawiać się „doradcy”. Nazywają siebie specjalistami od karmienia piersią, przewijania, noszenia itd. i podobno działają w dobrej wierze. W dobrej, bo ich intencją jest pomoc młodej i niedoświadczonej matce, która w rzeczywistości takich rad nie potrzebuje i zazwyczaj nie chce. Bycie rodzicem to walka z tymi, którzy wiedzą lepiej… I mimo że często z wychowywaniem dziecka nie mają do czynienia od 20 lat (nasi dziadkowie, ciocie, wujkowie i sąsiedzi), to i tak muszą wściubić swój nos tam, gdzie nie trzeba. A naszą rolą jest nie tylko wychowanie dzieci, ale i umiejętność podziękowania takiej osobie za dobrą radę ;).

Rodzicielstwo to najwspanialsza przygoda, jaka spotkała mnie w życiu. Choć nie jest łatwo i przewidywalnie, to nie zamieniłabym się z nikim, bo rola mamy sprawiła, że stałam się innym człowiekiem! Na pewno silniejszym, bardziej odpowiedzialnym, trzeźwo myślącym i potrafiącym znaleźć wyjście z każdej sytuacji. To zaszczyt być rodzicem, prawda? 

 

=============================

Jeżeli spodobał Ci się ten post, udostępnij go w swoich kanałach social media. Wystarczy, że klikniesz któryś w poniższych ikonek ↓↓↓

=============================

Jeśli chcesz być z nami w ciągłym kontakcie, zachęcam do:

→ Polub nasz profil na Facebooku lub profil na Bloglovin. Dzięki temu będziesz na bieżąco z nowościami na blogu.

→ Śledź nas na Instagramie. Znajdziesz tu sporo zdjęć z codziennego życia, których zazwyczaj nie publikuję na blogu

Share.

About Author

Mama dwuletniego Stefka i sześcioletniego Aleksandra, zakochana w macierzyństwie, modzie i swojej pracy :)

6 komentarzy

  1. Przyznam szczerze, że muszę się podpisać pod wszystkim, co napisałaś. Ja bym jeszcze dodał, że odbiera Ci życie prywatne oraz absorbuje bez reszty. Cała Twoja uwaga jest skupiona na dzieciach oraz spełnianiu ich potrzeb 🙂 U nas to wygląda w ten sposób, że jak tylko budzę się, myślę tylko o tym, że córka, która jest obecnie ze mną w domu, musi zaraz zjeść, bo będzie głodna. Trzeba ją ubrać, przebrać pampersa po nocy. Trzeba zrobić herbatkę, bo do śniadania musi wypić coś ciepłego. Później zastanawiam się czy zje to, co dostanie i czy mamy w domu jakieś inne alternatywy, gdyby jej nie smakowało. A jak już wszystko będzie prawie ok, myślę sobie, że warto byłoby coś zjeść samemu no i wyskoczyć z pidżamy, złożyć łóżko i może jeszcze zaparzyć sobie kawę 😛

      • Staram się, póki mogę. Gdy tylko mnie dzieciaki opuszczą, to o kim będę myślał. O żonie. To oczywiste, ale dzieci to wspaniałe istoty. Pełne beztroski, nieposkromionej radości i nieopisanej wdzięczności. Każdego dnia uczą mnie, że należy się cieszyć z małych rzeczy. W końcu czas tak szybko mija i nie wiemy kiedy i zostajemy dziadkami 😊

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.