Prowadząc bloga coraz częściej zwracam uwagę na fakt, że za kilka lat moi synowie przejrzą radosną twórczość swojej mamy. Nie chcę świecić cycem i robić sobie sweetfoci z dziubkiem, chcę być autentyczna bo mam świadomość, że moi synowie mogliby przeżyć prawdziwy szok widząc takie wydanie mamy w Interenecie. I słusznie.
Dzisiaj pomyślałam jak bardzo zmieniłam się dzięki moim dzieciom. Zresztą jak każda z nas. Spoważniałam, dojrzałam, zyskałam nowe umiejętności takie jak podzielność uwagi, umiejętność przewidywania, odkryłam, że posiadam w sobie nadludzkie podkłady siły. Jeśli już moi synowie zapuszczą się w odchłań Internetu, to chciałabym, żeby wiedzieli jak wiele wnieśli do mojego życia. Nadali nowy sens, sprawili, że potrafię kochać i wybaczać, dają siłę- to oczywiste. Moi synowie jeszcze nawet nie domyślają się jak ich mama wiele im zawdzięcza. Na co dzień rzadko o tym mówimy.
Wiecie za jakie umiejętności dziękuję moim dzieciom?
Cieszę się z małych rzeczy
,,Śmiech to zdrowie”- no pewnie! Ale ile tej radości jest przy dzieciach. Każdego dnia padam na twarz jakbym co najmniej trenowała do maratonu. Ostatnio przysypiałam nad patelnią smażąc naleśniki, kiedy wszedł Olek i oznajmił wszystkim, że ,,mama robi najpyszniejsze naleśniki na świecie”. Rozpłynęłam się i banan nie schodził mi z twarzy do końca smażenia. Od moich dzieci uczę się doceniać małe rzeczy i cieszyć się z nich. One cieszą się, gdy świeci słońce, dostrzegają plusy deszczowej pogody i nie mogą doczekać się śniegu, kiedy my dorośli klniemy pod nosem skrobiąc szyby w samochodzie.
Jestem ciekawa świata
To moje dzieci napędzają mnie, żebym ciągle się rozwijała. Dziecku nie wytłumaczysz świata odpowiadając mu na pytanie: ,,bo tak”. Słuchając ich pytań odkrywam jak mało wiem o świecie i chcę to zmieniać. Dlatego każdego wieczoru czytamy książki. Uwielbiam w dzieciach, to, że zawsze pytają. My dorośli nie mamy w sobie tyle odwagi. Wolimy przemilczeć pewne kwestie niż przyznać się do niewiedzy.
Znowu jestem spontaniczna
Czyli taka jak kiedyś. Po urodzeniu dzieci trochę uśpiłam moją żywiołową duszę. Dużo analizowałam. Jak przystało na odpowiedzialną matkę. Zdecydowanie za dużo. Dzisiaj pozwalam sobie na małe błędy, przyjemności, przyznaje się do swoich słabości.
Kreatywność
Tę cechę kocham, uwielbiam i szczerze zazdroszczę. Obserwuję bawiącego się Stefana i zazdroszczę mu jak z jednej zabawki może uczynić milion zastosowań. Nam dorosłym brakuje pomysłów. Chcemy zabawić dziecko, dajemy mu telefon i po sprawie. Tak naprawdę nasze dzieci w każdym przedmiocie są w stanie dostrzec najfajniejszą zabawkę.
Wytrwałość
Dzieciaki przewrócą się, wstają i dalej próbują działać. Jak jest z nami? ,,Przewrócimy się” i będziemy, leżeć i leżeć, po czym szybko się zniechęcimy. Obserwując moich synów znowu mam ochotę na naukę nowych rzeczy. Idzie wiosna, a mi wraca na nowo ochota do działania, może by tak spróbować nowych rzeczy? Co myślicie?