Zrobiłam to! Kolejny raz! Pozwoliłam sobie na odrobinę luzu i spędziłam weekend w pojedynkę – z dala od płaczu, marudzenia, pytań o to, gdzie są skarpetki Olka i urywających się telefonów z pracy!
Myślę, że każdy jest w stanie nauczyć się obsługi dziecka w pojedynkę. Mówię tutaj oczywiście o facetach, którzy na tekst typu „kochanie, wyjeżdżam, zostawiam cię z dziećmi na cały weekend” reagują niemal płaczem! Nadal próbuję dociec, dlaczego? Ja na wiadomość o kolejnej delegacji męża skaczę raczej do góry, ponieważ cieszy mnie wizja samotnych wieczorów i możliwości oglądania seriali do białego rana. Sorry, ale uważam że kilkudniowa rozłąka raz w roku jest potrzeba każdej parze, bez wyjątków!
Pierwszy raz wyjechałam na weekend sama, kiedy Olek skończył rok. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jaka byłam szczęśliwa. Po roku matkowania mogłam spać do południa, łazić po sklepach bez żadnego ogona i pić kawę w ciszy! I nawet jeżeli to były tylko 3 dni, mnie to w zupełności wystarczyło, aby się naładować, nacieszyć, a w końcu zatęsknić! Kiedyś myślałam, że życie kończy się po urodzeniu dziecka. Wizja kupek, zupek i siedzenia w domu cieszyła mnie, ale z drugiej strony podcinała skrzydła. Uważałam, że dziecko zamyka możliwość dalszego poznawania świata i samorealizacji! Po trzech latach bycia mamą wiem doskonale, że jest całkiem odwrotnie – macierzyństwo motywuje i zachęca do jeszcze większej ilości wrażeń! Grunt to zmienić nastawienie z „nie da się” na „da się!”.
Jeżeli Ci się wydaje, że Twój mąż nie da sobie rady bez ciebie, to zrób mały eksperyment: na początek zostaw go samego z dzieckiem na dwie godziny. I sprawdź, czy przeżył. Następnie zwiększaj stopniowo dawkę samodzielności, aż dojdziesz do kilkunastu godzin. Przekonasz się, że Twój facet daje sobie radę lepiej niż sobie to wyobrażałaś. Zresztą, Ty wiesz o tym najlepiej! Nie bez powodu opowiadasz swoim koleżankom, jakim fantastycznym ojcem jest Twój partner. No, przyznaj się, że tak robisz!
Jak już podejmiesz decyzję o weekendzie w pojedynkę, nawet nie próbuj się z niej wycofać. Nie akceptuj żadnych wymówek czy śmiertelnie ważnych powodów, bo przecież świat się nie skończy, jak wyjedziesz! Potrzebujesz tego jak kawy z rana, tylko jeszcze o tym nie wiesz! I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Dowiesz się o tym już po fakcie, kiedy na Twojej buzi pojawi się uśmiech, a Twoja głowa będzie przewietrzona i gotowa na nowe wyzwania.
Mój przepis na fantastyczny oddech od pieluch to weekend w Paryżu. Nie samej, naturalnie, a z koleżanką, najlepiej też mamą. Już sama wizja kawy z widokiem na wieżę Eiffla sprawia, że się uśmiecham. Do tego mały shopping, rundka typowo paryską karuzelą i wata cukrowa na koniec. To wszystko sprawi, że będziesz chciała więcej. Takich chwil oczywiście!
Jeżeli chcesz się dowiedzieć, jak samej zorganizować taki wyjazd, to pisz do mnie w komentarzu. Podpowiem też, co najlepiej zobaczyć podczas takiego wypadu.
8 komentarzy
Świetny post! Zgadzam się w całej rozciągłości. Intensywnie szukałam zdjęć, ale nie znalazłam! Nie wierzę, że pisany z taką gorączką 😉
Tylko dlaczego zdjęć tak mało. Mam nadzieję, że wkrótce będzie więcej.
Aga, mało było robionych. To był wyjazd nieco inny, niż zazwyczaj. Wiesz, shopping, kawka i przyjemności.
Miało być: intensywnie szukałam błędów 😉
Buźka!!
Zazdroszczę tego Paryża! Jednak akurat tam chciałabym pojechać z moim mężem, no tak już mam 🙂
Aniu to trzymam kciuki za Wasz wspólny wyjazd:)
Trochę ryczę z zazdrości… ale też zaczynam mrozić żelazne zapasy mleka i przygotowywać podobny wyjazd 😀
Zazdroszczę, marzę o romantycznym wyjeździe z mężem, nawet gdzieś w Polsce. Ale niestety dziadkowie mieszkają za daleko, żeby wywieźć młoda na weekend, więc na razie podróżujemy razem. Super, że miałaś możliwość wyrwania się z domu.