Ta podróż była całkowicie niepodobna do tych, które odbyliśmy. W pewnym momencie stwierdziliśmy, że jesteśmy zmęczeni odhaczaniem punktów na mapie i mówieniem po cichu „done”. Chcieliśmy w końcu wczuć się w klimat miasta, które zwiedzamy, poczuć się jak jego mieszkańcy, a nie turyści. Ze wszystkich naszych poprzednich podróży przywoziliśmy masę zdjęć przeróżnych atrakcji turystycznych, zabrakło niestety tych obrazujących prawdziwy urok miejsca. Zrobiliśmy to też ze względu na Olka, który im straszy tym bardziej przeciwny odwiedzaniu muzeów i innych ważnych turystycznie punktów. Dlatego pobyt w Kopenhadze nazwałabym bardziej włóczeniem się, niż zwiedzaniem jako takim.
Jeżeli miałabym wybrać punkt miasta, który najbardziej przypadł nam do gustu, to zdecydowanie byłoby to centrum Kopenhagi, gdzie, jak w labiryncie, można szwendać się wąskimi uliczkami niemal przez cały dzień zahaczając o fajne kawiarenki i sklepiki. W zasadzie większość czasu spędziliśmy właśnie tutaj, dając upust naszemu zmęczeniu w pobliskim parku. Na głównym deptaku handlowym Stroget można trafić do jedynego sklepu Lego, przepaść i wyjść z pustym portfelem. Generalnie, jadąc do Skandynawii trzeba nastawić się na powrót z pustymi kieszeniami niestety.
Dla tych, którzy nie lubią tłumów polecamy uliczkę Fiolstæde, gdzie z dala od zgiełku można napić się pysznej kawy w Coffee Industry i zjeść pyszne włoskie jedzenie w Ristorante Italiano. Nie omieszkaliśmy również nie odwiedzić ogrodów Tivoli, które niestety nie zachwyciły nas w żaden sposób. Masa turystów, drogie bilety i atrakcje dla starszych dzieci. To był najdroższy placyk zabaw, na jakim byliśmy z Olkiem, w zasadzie tylko to możemy zaliczyć do pozytywów spaceru po ogrodach.
Włócząc się po mieście natrafiliśmy również na Nyhavn, czyli miejsce z kolorowymi kamienicami wzdłuż kanału, które zobaczyć można niemal na każdej pocztówce i magnesie z Kopenhagi. Miejsce tak bardzo oblegane przez turystów, że ciężko było przecisnąć się tam z wózkiem. Ale warte zobaczenia, bo odmienne od reszty miasta. Tuż za rogiem natknęliśmy się na uliczki z przefajnymi sklepami ze starociami i skandynawskim designem. Gdybym przyjechała ciężarówką, to wróciłabym stamtąd z nowym fotelem i lampą do salonu.
Na wieczorny spacer warto wybrać się na nadbrzeże na Larsens Plads, gdzie można trochę odetchnąć od miejskiego zgiełku podziwiając jachty z całego świata (szczególnie polecam to miejsce).
Kolejnego dnia naszej włóczęgi po mieście postanowiliśmy wpaść na herbatkę do najmodniejszej dzielnicy, popularnej wśród młodych mieszkańców miasta – Norrebro, która również nie powaliła nas na kolana. Raczej brudno i ponuro, szybciej stamtąd uciekliśmy niż przyjechaliśmy.
Jeżeli planujecie podróż do Kopenhagi, to możemy polecić Wam Friederiksberg C, wydzieloną dzielnicę, która położona jest 20 minut spacerem od ścisłego centrum. Nieopodal naszego mieszkania natrafiliśmy na klawą uliczkę, pełną Francuzów, fajnych knajpek i sklepów. Jeżeli uda Wam się znaleźć ulicę Værnedamsvej, to koniecznie wpadnijcie na śniadanie do Granoli. Klimat niczym w Paryżu, bosko i pysznie. Będąc w Skandynawii nie możecie nie spróbować cynamonowych bułeczek, choćby dla nich warto wrócić do Kopenhagi.
Kopenhaga to miasto rowerów, młodych ludzi, kolorowych kamienic, mostów, kanałów i sklepów z duńskim designem. Cztery dni wystarczą, by przetrzeć podstawowe szlaki miasta, jeżeli zależy Wam jednak na głębszym jego poznaniu to rezerwujcie na nie cały tydzień.
Jeżeli spodobał Ci się ten post, udostępnij go w swoich kanałach social media. Wystarczy, że klikniesz któryś w poniższych ikonek.
Dziękuję 🙂
12 komentarzy
Piękne zdjęcia i piękne miasto!
Dziękuję. To fakt, miasto bardzo fajne, ale zatłoczone niestety. Jeszcze tam pojadę kiedyś poza sezonem letnim/
Ale mi się marzy taka wycieczka… piękne zdjęcia 🙂
To działajcie, może wiosna?
Kiedyś w końcu muszę tam pojechać. Nawet w tym mieście mieszka moja koleżanka, która często mnie do siebie zaprasza, ale jak to w życiu bywa zawsze coś stoi na przeszkodzie. Piękne zdjęcia
Kurde, ja bym skorzystała natychmiast, tym bardziej, że Kopenhaga nie należy do najtańszych miejsc. Musisz wykorzystać tę okazję, tym bardziej że na bank twoja koleżanka zna fajne miejsca warte odwiedzenia.
Piękne zdjęcia. Az zachciało Monroe tam być.
Dziękuję bardzo, to zasługa tego miasta. Nie każde miejsce da się tak fajnie sfotografować. Marzę o tym, aby odwiedzić jeszcze Kopenhagę poza sezonem…
W zeszłym roku miałam okazję odwiedzić Kopenhagę i pomimo, że to był grudzień, to byłam pod wielkim wrażeniem tego miasta. Mam nadzieję, że jeszcze do niego wrócę. W sumie mam bardzo fajne połączenie do Kopenhagi.
Też bym chciała odwiedzić Kopenhagę jeszcze raz, najlepiej poza sezonem letnim. Ze zwględu na ciążę muszę jeszcze trochę poczekać.
uwielbiam u Cb dział Podróże kazde zdjecie mnie zachwyca <3
Dzięki, zastanawiam się, czy się nie przebranżowić na stałe.