Kościół to nie miejsce dla dziecka? To po co do niego chodzisz?

2

No właśnie…Temat trudny i złożony. Zabierać dzieci do kościoła czy nie? Opowiadać im o Bogu od najmłodszych lat, czy czekać aż sami zaczną pytać? I jak wytłumaczyć te różne zawiłości, których sami przecież czasem nie rozumiemy?

Ile osób, tyle opinii…

My z Olkiem chodzimy bardzo często do kościoła. Zaczęło się od okresu bożonarodzeniowego. W kościele była szopka, w domu wspólnie uczyliśmy się śpiewać kolędy. Ile później było radości, gdy znał słowa i mógł dołączyć do chóru. Dużo też z nim rozmawiamy i tłumaczymy mu pewne kwestie.

Pewnie, że bywa ciężko. I to cholernie ciężko. Zdarza się, że wychodzimy cali spoceni, zmęczeni tłumaczeniem i ewakuacją z kościoła naszych maluchów. A miało być tak pięknie… To miała być tylko godzinka…

W takim razie, dlaczego tam wracamy? Bo jest to miejsce, w którym uczę moje dziecko pewnych postaw. Olek zaczyna rozumieć czym jest cisza, skupienie, szanowanie zachowania innych ludzi. To trudne zadanie. Zdarza się, że i nam wtedy trudno się wyciszyć, bo są dni, kiedy stale słyszymy: „Juuuż? Kiedy idziemy do domu?” Dookoła są też rodzice, którzy zachowują się jak na pikniku z paluszkami, chipsami i grającymi zabawkami.

Dzieci przychodząc do kościoła nie mają złych intencji, nie chcą innym przeszkadzać. Jednak w praktyce wygląda to często inaczej. Maluchy szaleją, dokazują, bywają znudzone. Takie zachowania rozpraszają wiernych, a rodzice… Cóż w najlepszym wypadku zostają wprawieni w zakłopotanie. Sami księża także różnie reagują na rozbrykanych maluchów. Jedni pomijają sytuację taktowym milczeniem, inni proszą, aby opiekunowie dziecka odebrali je sprzed ołtarza, bo ,,to przecież nie plac zabaw”. Trudno im się dziwić. Czy ktoś z nas próbował coś czytać, mówić przed tłumem, a reszta osób go rozpraszała i przekrzykiwała, nie dając się skupić? Często brakuje nam empatii w podstawowych kwestiach.

Co ma wspólnego gabinet dentystyczny i kościół?

Może to porównanie jest dla niektórych nietaktowne.

Jednak przed pierwszą wizytą Olka u dentysty, wybraliśmy się wcześniej, aby mały oswoił się z nowym miejscem. Była to wizyta ,,na próbę”. Zajął miejsce na fotelu, mógł pobawić się przyrządami, obejrzeć swoje ząbki w lusterku. Co to ma wspólnego z chodzeniem do kościoła? Ano dużo.

Nie dziwny się, że dziecko chce biegać po kościele. Nie rozumie, dlaczego tata go ucisza, a mama nie pozwala biegać. Zastanawia się, dlaczego płoną świece, jak przy kolacji w domu, a przecież tam nie widzi żadnych potraw. Dziecko jest zwyczajnie ciekawe i chce poznać nowe otoczenie.

Zaprowadź dziecko do kościoła, w którym nie ma wiernych.

Kiedyś znajomy ksiądz poradził nam, żebyśmy przyszli do kościoła, gdy nikogo w nim nie ma. Wchodząc należy wprowadzić atmosferę powagi, uczynić znak krzyża wodą święconą. Pójść ,,na próbę”. Opowiedzieć, kto mieszka w tabernakulum. Wytłumaczyć po co przychodzimy tutaj co niedzielę. Dziecko na spokojnie może obejrzeć najważniejsze miejsca, nawet zajrzeć do konfesjonału. Podczas mszy nie ma na to wszystko czasu.

Staramy się uczestniczyć w mszach świętych, które przeznaczone są dla najmłodszych. W końcu czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci.

,,MUSISZ”

To słowo dawno zniknęło z naszego domowego słownika. Nie zmuszamy do niczego naszych dzieci. Nie straszymy, że jeśli nie pomodli się przed snem to ,,Bozia będzie zła”. Nie. My po prostu tłumaczymy Olkowi, żeby traktował drugą osobę tak, jak sam chciałby być traktowany. Mówimy, że nie warto zazdrościć, doceniać wszystko i dziękować za to, co się ma. Pokazujemy jak ważne jest dzielenie się z innymi. Uczymy go tolerancji i miłości. W domu czytamy Biblię dla dzieci i wyjaśniamy, że każdy z nas popełnia błędy. Ważne jest za nie żałować i przeprosić drugą osobę. Zachowywać się tak, żeby innym ,,nie było smutno z naszego powodu”.

Uczestnictwo dzieci we Mszy Świętej to trudny temat. Z jednej strony i mali, i duzi mają takie samo prawo do obecności na liturgii. Jednak każdy malec ma swój temperament i charakter. Jestem ciekawa jak to wygląda u Was? Zabieracie dzieci do kościoła?

=============================

Jeżeli spodobał Ci się ten post, udostępnij go w swoich kanałach social media. Wystarczy, że klikniesz któryś w poniższych ikonek

↓↓↓

=============================

Jeśli chcesz być z nami w ciągłym kontakcie, zachęcam do:

→ Polub nasz profil na Facebooku lub profil na Bloglovin. Dzięki temu będziesz na bieżąco z nowościami na blogu.

→ Śledź nas na Instagramie. Znajdziesz tu sporo zdjęć z codziennego życia, których zazwyczaj nie publikuję na blogu

Share.

About Author

Mama dwuletniego Stefka i sześcioletniego Aleksandra, zakochana w macierzyństwie, modzie i swojej pracy :)

2 komentarze

  1. Jak syn był mniejszy, to różnie to było, raz go zabieraliśmy, raz nie, bo jednak jak był z nami, to ja w ogóle nic nie wynosiłam ze mszy, bo cały czas było skupianie się na dziecku. Teraz chodzi z nami co niedziela. Chociaż dwa razy nam się zdarzyło, że syn zasnął w kościele 😉 A wystać z 20stokilowym sześciolatkiem na rękach całą mszę, to jest wyzwanie 😉

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.