Diagnoza

11
Showing 1 of 1

Po lekcji historii wróciłam do domu, jak zawsze…z kluczem na szyi, bo mama i tata powinni być wtedy w pracy.

Tamtego dnia po wejściu do naszego skromnego mieszkania moim oczom ukazała się zapłakana mama. Łzy ciekły jej po policzkach, a tata dopalał właśnie dziesiątego papierosa. Na pytanie, co się stało i dlaczego płaczą usłyszałam – NIC się nie dzieje. Powiedzieli jedynie, że mama ma problemy z sercem i musi położyć się do szpitala na kilka dni. Uprzedzili, że mam się niczym nie martwić, bo wszystko jest w najlepszym porządku. Dopiero trzy lata później skojarzyłam fakty, że tego feralnego dnia moja mama dostała diagnozę – to była białaczka.

Potem pamiętam już tylko jej kolejne pobyty w szpitalach, wizyty u lekarzy i reklamówkę leków w kuchennej szafce…Rodzice przez cały ten czas wmawiali mi, że to nic niebezpiecznego i że mama czuje się świetnie. Owszem, nigdy nie dała po sobie znać, że coś jej dolega…Zawsze uśmiechnięta i zadowolona, ale kiedy wszyscy spali ryczała jak bóbr w kuchni wypalając kolejnego papierosa.

Minęły trzy lata od dnia, kiedy wróciłam do domu po lekcji historii. Lekarz właśnie ściskał rękę mamy mówiąc, że po białaczce nie ma śladu, pokonała ją. W domu zapanowała radość, cisza zrobiła się głośna, życie znów stało się kolorowe, tata w końcu się uśmiechnął. Ten dzień pamiętam, jakby wydarzył się wczoraj.

Ta radość trwała jedynie kilka miesięcy. Została przerwana kolejną diagnozą. Szybka akcja – operacja, poprawa, powrót do domu, marzenia o przyszłości i nagły spadek… Widziałam, jak stan zdrowia mamy pogarszał się z dnia na dzień. Więdła niczym niepodlany kwiat. Traciłam ją. Oczywiście, wszyscy w koło nadal twierdzili, że mamie nic nie będzie. Sama mogłam się domyślać, że jednak coś się dzieje i jest bardziej poważnie, niż mogłabym przypuszczać.

I było poważnie, bo dwa miesiące po stwierdzeniu przerzutów odeszła.

Zostałam sama z tatą, miałam piętnaście lat. Straciłam matkę, przyjaciółkę i autorytet. Kontakty z tatą zawsze miałam dobre, ale tylko dlatego, że nigdy go nie było. Wiecznie pracował.. I kiedy odeszła ona, poczułam pustkę, czułam że nie zdążyła mi przekazać wszystkiego, co powinna.

Pięć pierwszych lat po jej odejściu były najgorszymi w moim życiu. Samotność, brak wsparcia i zrozumienia przez innych zmienił mnie. Wszyscy w koło, którzy klepali mnie wtedy po plecach mówili, że będzie dobrze nie rozumiejąc do końca swoich słów.

Śmierć mamy kazała mi dorosnąć, z nastolatki stałam się kobietą odpowiedzialną za siebie i swojego tatę.

Ze stratą najbliższej osoby można żyć, mimo iż nic już nigdy nie będzie takie samo. Najgorsze są Święta i mimo upływu czasu każdy świąteczny dzień powoduje we mnie stres i ból serca, że najchętniej schowałabym się w jakiejś dziupli i przeczekała ten czas. Teraz, kiedy sama jestem mamą, cieszę się z każdego dnia, który jest dla mnie takim właśnie świętem…

Share.

About Author

Mama dwuletniego Stefka i sześcioletniego Aleksandra, zakochana w macierzyństwie, modzie i swojej pracy :)

11 komentarzy

  1. Śmierć naszych rodziców chyba zawsze jest trudnym przeżyciem, niezależnie od naszego wieku tracimy kogoś dla nas najważniejszego na świecie i to jest cholernie trudne. Ja już jestem dorosła i nie wyobrażam sobie że mojej mamy kiedyś zabraknie. Musiało być ci bardzo trudno poradzić sobie w tak młodym wieku z taką stratą. Pozdrawiam ciepło.

  2. Nigdy nie mogłam sobie wyobrazić straty rodzica, bliskiej osoby. Zresztą dalej nie potrafię…Chciałabym wychować swoje dziecko, żeby nie musiało za szybko dorastać.

  3. No naprawdę, żeby o 1 w nocy wyciskać ze mnie tak łzy. Wzruszająca historia bardzo. 🙁 Ogromna miłość i tęsknota, nie umiem sobie tego wyobrazić..

  4. Bardzo Ci współczuję kochana:( mimo takich przeżyć jesteś cudną, tryskającą życiem, radością i energią kobietką!:*

  5. Najgorszą rzeczą dla dziecka jest strata rodzica, bez względu na to w jakim wieku ta sytuacja ma miejsce. Mimo wszystko uważam, że jesteś wspaniałą matką i kobietą- być może dlatego, że próbujesz swojemu dziecku pokazać jak czerpać radość z każdego dnia i chwili.

  6. Bardzo mi przykro. To straszne że nikt nie był z Toba szczery. NIe miałam 5 lat a naście i wg ktoś powinien z Toba o tym rozmawiac byś mogła sie z tym oswoic i przygotowac. Wychowywanie sie bez mamy.. nawet nie umiem sobie wyobrazic. MOja do dzis jest zawsze blisko, obok. MOge na nia liczyc. Jest obecna w moim zyciu i serdecznie wposczuje wszystkim ktorzy nie moge sie tym czasem cieszyc tak jak ja

  7. Czytam i płaczę.
    Zawsze gdy czytam historie podobne do Twojej to nie mogę się opanować 🙁
    Śmierć rodzica, a zwłaszcza matki jest czymś co ciągle wypieram ze swoich myśli. Dla mnie to jest po prostu nie do wyobrażenia. Wiem, że kiedyś przyjdzie taki dzień i bardzo się go boję…

  8. to historia z tych, które mnie poruszają – trochę jak w wierszu Brodskiego „tylko cierpienie budzi we mnie zrozumienie”.

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.