,,Jeszcze łyżka za mamusię i za tatusia”, czyli sprawdzone sposoby na to, by niejadek zjadł obiadek

2

Do której grupy rodziców należysz? Do tych, którzy znają sposoby na to, by niejadek zjadł obiadek i z dumą opowiadają jak ich dzieci wcinają wszystko, co przygotujesz? Czy może do tych, którym ręka już odpada od trzymania łyżki z zimną już zupą, bo pociecha ma tylko jedno ulubione danie? Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi. Przez pewien czas miałam w domu niejadka. W dzisiejszym tekście przyznaje się, że to przez mój błąd nasz syn zawsze grymasił podczas jedzenia. Nie popełniaj mojego błędu i przeczytaj jakie mam sposoby na to, by niejadek zjadł obiadek. Zapraszam do lektury.

 Niektórzy rodzice twierdzą, że niejadkiem ich dziecko się urodziło, inni mówią, że ich dziecko ma nierozwinięte kubki smakowe, albo że obiad miał nieodpowiednią temperaturę. Kiedyś usłyszałam od jednej mamy, że jej córka nie zje nic, co nie ma temperatury 36,2 stopni C. Serio ktoś tak myśli? Z perspektywy czasu wiem już, że ilu rodziców tyle teorii na temat niejadków. Skąd naprawdę się biorą?

Odpowiem Wam na przykładzie mojego starszego syna. Wtedy sposoby na to, by niejadek zjadł obiadek były mi obce :(. Rozszerzanie diety u mojego starszaka poszło mi gładko. Wszystkie przygotowane przeze mnie potrawy znikały z talerza. Z czasem wymyślałam takie potrawy, których sama w życiu nie miałam w ustach, a Olek jadł je z uśmiechem na buzi. Wszystko zmieniło się jednak, kiedy postanowiłam wrócić do pracy. Ograniczona ilość czasu skutkowała tym, że zamiast gotować szłam na łatwiznę w postaci słoików. Dodatkowo nie potrafiłam powierzyć gotowania obiadów dla Olka na nianię. I to wyłącznie przez samą siebie, bo nie wierzyłam, że będzie potrafiła gotować tak smacznie jak ja.

 

Po kilku miesiącach Olek trafił do żłobka, w których też nie było obiadków takich jak gotowała mama. To było raczej normalne jedzenie, zupa, kotlet, ziemniaki ewentualnie kasza. W ciągu tych kilku miesięcy mój „Jadek”, który uwielbiał wyszukane smaki zamienił się w niejadka. Tolerował wyłącznie jajecznicę, kotlecika, spaghetti, ziemniaki i zupy bez pływającej w środku marchewki.  Mało, jak na tyle możliwości jakie mamy obecnie. Amarantus, dynia, brokuły, kasze stały się mu obojętne, wręcz uciekał na ich widok. Za każdym razem jak gotowałam coś, co nie wyglądało na mielonego albo schabowego albo zawierało marchewkę lądowało w koszu.

Wiecie do jakich doszłam wniosków? Z perspektywy czasu wiem, że to ja zawaliłam. I to, że moje dziecko jest pseudo niejadkiem to moja wina. Dlaczego? Bo skoro moje dziecko od małego było otwarte na nowe smaki, to powinnam kontynuować to, co już zaczęłam.

Powodów by dziecko zostało niejadkiem jest wiele, ale głównym jesteśmy my, rodzice. Dzieciaki rodzą się z potrzebą nauki, poznawania nowych rzeczy, a my rodzice czasami ich blokujemy za bardzo, chociażby przez nadmierną nadopiekuńczość. Czy nie jest tak? W jaki sposób rodzice kreują niejadków? Może obce są im sposoby na to, by niejadek zjadł obiadek?

 

1. Wiem, ile moje dziecko zje

Sześcio- siedmiomiesięczne dziecko chce doświadczać nowych smaków i konsystencji, dlatego to dobry moment, aby obok mleka mamy zacząć wprowadzać mu do menu nowe potrawy, które niekoniecznie muszą być papkami. To dobry czas, by pokazać maluchowi, że jedzenie to fajna rzecz. Tak właśnie było z moim Olkiem, który uwielbiał brać do rączek ugotowaną marchewkę i bawić się nią. Oczywiście tylko część z niej trafiała do buzi, pozostała część lądowała na podłodze. Druga sprawa? My zwyczajnie nie wierzymy w możliwości naszych dzieci. Serio. Wpychamy w nie jedzenie, bo według nas zjadły za mało. Kto zna „jeszcze łyżeczkę” ten wie o czym mowa.

Wiemy lepiej od naszych dzieci, czy już się najadły czy jeszcze nie. Pomyślcie o sobie czy chcielibyście i mielibyście ochotę na jedzenie, gdyby ktoś stal nad wami powtarzając „jeszcze troszeczkę”, „Za mamusie albo za tatusia”? Raczej nie, prawda? Tak właśnie zaczyna się kształtowanie niejadka. Wpychanie w niego na siłę jedzenia albo oczekiwanie, że zje tyle, ile przygotowaliśmy.

Rozwój małego dziecka jest bardzo dynamiczny, co znacznie wpływa na jego apetyt i samopoczucie. Raz dziecko będzie chciało zjeść więcej, a raz mniej. Tak samo jest z nami dorosłymi. Ma na to wpływ wiele czynników- pogoda, męczący dzień, stresujące sytuacje.

Musimy pamiętać, że dzieci potrafią reagować na sytuacje, które nie do końca im odpowiadają. Płaczą, gdy czegoś chcą, złoszczą się, gdy nie dostają tego, czego oczekują i nie jedzą, gdy ktoś ich do tego przymusza. Wystarczy sprawdzić, jak działa na starsze dziecko zdanie „wrócę tu za 5 minut i talerz ma być czysty”. Wracasz po tym czasie, a talerz jest nadal pełny. Niestety.

Nie wiesz jak pozbyć się pestycydów z jedzenia? Kliknij tutaj, aby się przekonać. 

 

2. Włączę Ci bajkę przy obiedzie

Często jest tak, że dziecko odmawia zjedzenia obiadu, bo taki ma cel. Zje pod warunkiem, że włączysz mu bajkę, albo zaśpiewasz mi piosenkę. Przerabialiśmy z Olkiem jakiś czas temu. Z bajką potrafił zjeść wszystko, nawet zupę z marchewką. Ale bez bajki była tragedia, ponieważ nie był w stanie nawet otworzyć ust. Odzwyczajenie od jedzenia z bajką trochę nerwów nas kosztowało i trwało jakiś czas. Ale udało się. Jeżeli mogę ci coś podpowiedzieć, to pamiętaj, że nie jest rozwiązanie na niejadka, a jedynie instrument.

 

3. Na spacer nie ruszam się bez przekąski

Dziecko nie zjadło obiadu, albo zjadło go mało to zabiorę na spacer całą siatkę przekąsek. Słodkie ciasteczka, chrupki, bananek, jabłuszko, żelki i ciągłe ich podtykanie dziecku w trakcie zabawy albo podczas spaceru. Wystarczy wybrać się na plac zabaw, aby zobaczyć, że połowa matek coś podtyka swoim pociechom pod buzię. Podjadanie na życzenie rodzica (nieprzymusowe, ale kto odmówi cukru) sprawia, że dziecko nie czuje głodu, zapycha się tymi wszystkimi pysznościami i nie znajduje już miejsca w żołądku na prawilny obiad. Może warto zrezygnować z tych wszystkich przekąsek i skupić na 5 porządnych posiłkach w ciągu dnia?

Szukasz przepisu na pyszne bułeczki? Kliknij tutaj i pobierz przepis.

 

4. Pozwól dziecku zgłodnieć

Zastanawiałeś się, kiedyś czy pora posiłków Twojego dziecka jest na pewno dobrze dobrana do jego rytmu dnia? Może drugie śniadanie podane godzinę po pierwszym to nieco za wcześnie? Mało kto jest głodny godzinę po zjedzeniu porządnego posiłku. Może to  rozwiąże problem Twojego niejadka? Pomyśl o wydłużeniu przerw pomiędzy posiłkami twojej pociechy, pozwól mu zgłodnieć. Nie, zapewniam Cię, że nie będziesz wtedy złym rodzicem.

 

5. Pozwól dziecku jeść samodzielnie

Nawet temu najmniejszemu. Niech jedzenie będzie czymś fajnym, czymś przez co poznaje świat. Niech maluch poczuje, jak staje się samodzielny. I cóż z tego, że pobrudzi ubranie, albo podłogę? Każde nowe doświadczenie, nawet gdy mówimy o jedzeniu jest dla dziecka nauką. Jak ja to robię? Zawsze, kiedy karmie Stefana daje mu do ręki jego własną łyżkę, albo widelec. Duma rysująca się na jego twarzy jest nie do opisania. 🙂

 

6. Jedzenie na czas

To rozwiązanie ze żłobka i przedszkola Olka, którego na początku nie rozumiałam. Dzieci jedzą posiłki o stałych porach i mają na to 20 minut. Po tym czasie talerze są zabierane bez względu na to, czy dziecko zjadło czy nie. Takie podejście ponoć pomaga dziecku w mobilizacji i cos na pewno w tym jest.

 

7. Wyluzuj

Ja zrobiłam to, kiedy zobaczyłam Olka w przedszkolu jedzącego kanapki. W domu, gdy je widział płakał i wrzeszczał, twierdząc, że nigdy ich nie zje. W przedszkolu wcinał je tak, aż uszy mu się trzęsły. Atmosfera panująca podczas spożywania posiłków ma znaczenie, dlatego uważam, że takie wiszenie nad dzieckiem i ciągłe powtarzanie „jedz” sprawia, że się odechciewa. Taktyka karmienia dziecka na początku („Najpierw nakarmię małego, a potem nałożę nam obiad”)  jest bez sensu. Czas posiłków pozwala nam na integrację w rodzinach. Nie rezygnujmy z niego i z okazji do pobycia razem.

 

Nie chcesz mieć w domu niejadka? Sposoby na to, by niejadek zjadł obiadek są tak naprawdę banalne. Pozwól dziecku się ubrudzić, daj mu szansę na samodzielne jedzenie, nie wpychaj w niego, gdy nie może i nie stercz nad nim, gdy je. Zaproponuj wspólne przygotowywanie dań dla całej rodziny. Niech maluch uczy się samodzielności. Jedzenie posiłków powinno być dla wszystkich przyjemnością.

 

Share.

About Author

Mama dwuletniego Stefka i sześcioletniego Aleksandra, zakochana w macierzyństwie, modzie i swojej pracy :)

2 komentarze

  1. Przez pierwsze 1,5 roku moja Hania zjadała praktycznie wszystko. Potem zaczęło się grymaszenie i odrzucanie różnych smaków. Na początku się denerwowałam, oj jak bardzo! Ale przeanalizowałam na chłodno, odpuściłam, wyluzowałam, zmniejszyłam ilość przekąsek, słodyczy i tak je bardzo mało, więc tym się nie martwiłam. Ale przede wszystkim nie zmuszałam. Powoli jest coraz lepiej, choć bywają drobne sprzeczki przy stole. Mam nadzieję, że pójście do przedszkola i jedzenie wspólnie z dzieciakami nieco ułatwi sprawę 🙂 Czas pokaże 🙂

Leave A Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.